Rozdział 2 - Przesłuchanie
Hermiona obudziła się w sobotę dosyć późno. To już dzisiaj miała wyruszyć do Ministerstwa Magii, by stanąć w obronie Dracona. Mimo, że ta sprawa wcale jej nie dotyczyła, denerwowała się. Nie mogła sama siebie zrozumieć - przecież to nie jej grozi osadzenie w Azkabanie.
Dziewczyna poprzedniego wieczoru dostała wiadomość od swojego przyjaciela. Miała stawić się o godzinie 15:00 w Departamencie Przestrzegania Prawa Czarodziei. Tam miał na nią czekać Harry. Lecz do wyjścia zostało jej wiele godzin. Zaczęła przeszukiwać swoją szafę z zamiarem odnalezienia odpowiedniego stroju. Póki co wybrała luźny zestaw. Przebrana zeszła do kuchni, by zjeść śniadanie. Po posiłki udała się do przytulnego salonu, gdzie znajdowała się ( jak dla niej ) najważniejsza rzecz - półka z książkami. Sięgnęła po pierwszą, jaka wpadła jej w ręce - Romeo i Julia. Była to jedna z ulubionych książek dziewczyny. Opowiada ona o magicznej miłości Romea i Julii, których rodziny za wszelką cenę chciały zniszczyć to uczucie. Para mimo wszystko wygrała z przeciwnościami losu. Hermiona usiadła w fotelu i zagłębiła się w lekturze. Nim się obejrzała była 14:00. Gryfonka odłożyła książkę na półkę i poszła się przebrać. Gdy dobrała już ubrania, zrobiła sobie delikatny makijaż, a włosy spięła w wysokiego koka. Gotowa do wyjścia, stwierdziła, że już pora do wyjścia. Dziewczyna nie lubiła się spóźniać - zawsze wolała być chwilę przed czasem. Przeteleportowała się do samego gmachu ministerstwa.
Od czasu,gdy ministrem został Kingsley Shacklebolt wiele się tu zmieniło. Zniknął posąg, który swoim wyglądem miał przypominać czarodziejom gdzie jest miejsce mugoli, wnętrze nie było takie surowe. Nawet wśród pracowników dało się zauważyć, że pracują w miłej atmosferze.Szatynka błądziła wzrokiem po całym atrium, szukając swojego przyjaciela. W końcu go odnalazła. Już po chwili stali przytuleni do siebie.
- Hermiono, jak dobrze cię widzieć! Świetnie wyglądasz!
- Witaj Harry! Tak się cieszę, że w końcu się spotkaliśmy. Dziękuję, ty też dobrze wyglądasz- odpowiedziała z uśmiechem.
- Chodźmy już, bo się spóźnimy. Może pójdziemy gdzieś po przesłuchaniu?
- Jasne, że gdzieś wyjdziemy! Dobrze, ruszajmy. - Już po chwili stali przed drzwiami do sali sądowej. Usiedli na ławeczce, czekając aż zostaną wezwani. Siedzieli tak chwilę, gdy usłyszeli z drugiego końca korytarza kroki. Postać zaczęła się zbliżać. Nagle zrobiło się strasznie zimno, brązowookiej po plecach przeszedł nieprzyjemny dreszcz - to dementorzy prowadzili oskarżonego na salę rozpraw. Para wstała z siedzenia i spojrzała w tamtą stronę. Zobaczyli Malfoya w towarzystwie dwóch strażników Azkabanu. Wymienili z nim krótkie spojrzenia, po czym blondyn wszedł na salę. Harry i Hermiona siedzieli jeszcze dłuższy czas. Po chwili odezwał się głos - Świadek, pan Harry James Potter proszony na salę. Chłopak uśmiechnął się pokrzepiająco do szatynki i zniknął za wielkimi drzwiami. Została sama. Po kolejnych dwudziestu minutach odezwał się ten sam głos - Świadek, Hermiona Jane Granger proszona na salę. Dziewczyna powoli przestąpiła przez próg. Zobaczyła wielką aulę. Wszystkie ławki były zajęte przez urzędników. Na samym dole zobaczyła Harry'ego , a niedaleko niego Dracona. Hermiona niepewnie podeszła do barierki.
- Proszę się przedstawić - odezwał się sędzia.
- Hermiona Jane Granger, lat 17, tymczasowo mieszkam w Londynie, od września zacznę naukę na siódmym roku w szkole magii i czarodziejstwa w Hogwarcie.
- Proszę pokazać mi swoją różdżkę. - Gryfonka wyjęła swój magiczny patyk z torebki i podała go sędziemu.
- Dziękuję. Rozumiem, że chce pani zeznawać w obronie pana Dracona Lucjusza Malfoy'a, oskarżonego o służenie Voldemortowi. Co ma pani na jego obronę?
- Chciałam powiedzieć, że pan Malfoy został zmuszonym przez swojego ojca, Lucjusza Malfoy'a, do zostania śmierciożercą. Tak naprawdę Draco nie jest całkiem złym człowiekiem. Świadczy o tym kilka zdarzeń. Pierwsze: gdy ja, Harry Potter oraz Ronald Weasley zostaliśmy porwani przez szmalcowników i ściągnięci do Malfoy Manor, Draco miał potwierdzić tożsamość Harry'ego. Nie zrobił tego. Nie wydał nas. Wtedy też byłam torturowana przez jego ciotkę, Bellatrix Lestrange. Pewnie gdyby nie Draco, nie byłoby mnie tutaj. Gdy nikt nie widział, podał mi eliksir wzmacniający, który utrzymał mnie przy życiu. Ostatnie wydarzenie miało miejsce podczas II Bitwy o Hogwart. Znalazłam się w centrum walki. Dostałam zaklęciem Petrificus Totalus. Znów znalazł mnie Draco. Rzucił na nas Zaklęcie Kameleona, po czym przeniósł mnie w bezpieczne miejsce. Wtedy po raz kolejny najprawdopodobniej uratował mi życie. Wcale nie musiał tego zrobić. Mógł mnie tam zostawić na pastwę śmierciożerców. Myślę, że są to wystarczające dowody na jego usprawiedliwienie. Nie sądzę, żeby zasługiwał na tak srogą karę, jak osadzenie w Azkabanie. Dziękuję.
- Dziękuję pani Garnger. Niech pani zajmie miejsce - powiedział sędzia i wskazał jej ręką miejsce obok Harry'ego. Dziewczyna posłusznie usiadła obok przyjaciela.
- Niezła przemowa Hermiono - szepnął jej do ucha bliznowaty. Szatynka na te słowa uśmiechnęła siępod nosem.
- Kto jest za wyrokiem skazującym? - zapytał sędzia. W górę podniosło się niewiele rąk. Hermiona zauważyła, że Malfoy delikatnie się uśmiechnął.
- Kto jest za oczyszczeniem ze wszystkich zarzutów? - W tym momencie ręce Harry'ego, Hermiony oraz większości osób znajdujących się na sali wystrzeliło w górę.
- Oczyszczony z zarzutów - Tymi słowami zakończyła się rozprawa. Urzędnicy i sędzia zaczęli znikać za wielkimi drzwiami. Tylko Gryfoni postanowili zaczekać, aż zmniejszy się tłum.Gdy było już prawie pusto, zauważyli Draco idącego w ich stronę. Zatrzymał się tuż obok nich.
- Czemu to zrobiliście? - zapytał wprost. Męczyło go to pytanie. Czemu jego wrogowie, których traktował jak szmaty, nagle wstawiają się za nim.
- Zobacz Harry. Uratowaliśmy go przed zakwaterowaniem w Azkabanie, a ten nawet nie podziękuje. - prychnęła.
- Może odpowiecie na moje pytanie? - blondyn zaczynał tracić cierpliwość.
- Może i w Hogwarcie skakaliśmy sobie do gardeł, ale nie sądzę, byś zasługiwał na bilet w jedną stronę do więzienia.- Spokojnie odpowiedział Wybraniec.
- Dziękuję - Gryfoni wytrzeszczyli na niego oczy. Malfoy dziękuje? Chłopak widząc ich miny tylko zaśmiał się cicho i wyciągnął dłoń do Harry'ego. - Dziękuję. Zgoda? - Potter powoli wyciągnął dłoń do chłopaka, po czym uścisnął ją. Potem Draco podszedł do Hermiony i wykonał ten sam gest. W dziewczynie wrzały sprzeczne emocje - tak po prostu wybaczyć? To trochę nie za proste? czy może jednak zobaczyć co z tego wyjdzie?
- Oj Granger, nie możesz mi po prostu wybaczyć? - zapytał chłopak widząc niezdecydowanie na twarzy dziewczyny.
- Dobra Malfoy, dam ci szansę - odparła po czym podała mu dłoń w geście pojednania.
~~~~***~~~~
Hejka! Oto drugi rozdział :) Mam nadzieję,że się spodoba !
No i jak zwykle, błagam o komentarze ;p
Pozdrawiam, Alex
Ty masz talent! :D piękne <3
OdpowiedzUsuń