Dni mijały bardzo szybko. Już jutro uczniowie wsiądą do Ekspresu Londyn - Hogwart, by znaleźć się w szkole.Hermiona właśnie jadła swoją porcję płatków z mlekiem i rozmyślała o wiadomości z Hogwartu, która przyszła do niej wczoraj. Jak zwykle dostała listę podręczników, lecz w tym roku w kopercie było coś jeszcze. Odznaka Prefekta Naczelnego. Dziewczyna bardzo się cieszyła. Zawsze chciała zostać prefektem. Zastanawiała się tylko, kto jeszcze nim zostanie. Z rozmyśleń wyrwała ją mała sówka z przywiązanym do nóżki listem stukająca dziobem w okno. Szatynka podniosła się z miejsca, wpuściła zwierzaka do środka i dała mu krakersa. Ptak pieszczotliwie uszczypnął ją w palca, gdy ta odwiązywała zwitek papieru od jej nóżki. Rozwinęła go i zaczęła czytać. Od razu rozpoznała pismo swojej najlepszej przyjaciółki.
Kochana Hermiono !
Co powiesz na mały wypad na Pokątną? Wiem, że mi nie umiesz odmówić ( :D ), więc spotkajmy
się w Dziurawym Kotle o 13:00. Będę czekać na Ciebie z niecierpliwością! Bardzo się stęskniłam!
Całuski,
Twoja Ginny
Panna Granger z uśmiechem kręciła głową czytając wiadomość. Chwyciła czysty kawałek pergaminu i pióro, po czym odpisała.
Ginevro Weasley!
Zaskakuje mnie Twoja niesamowita pewność siebie! W tej sytuacji jednak masz rację, oczywiście, że przyjdę! Do zobaczenia o 13 ! Już się nie mogę doczekać! :)
Buziaki,
Twoja najlepsza Hermiona :D
Skończyła pisać i podała sówce, która cierpliwie czekała na parapecie okna odpowiedź. Ta wesoło zahukała, po czym prędko wyleciała z mieszkania. Gryfonka spojrzała na zegar wiszący na ścianie w kuchni. Wskazywał 11:30. Zaczęła się szykować. Ubrała się, wcześniej biorąc odprężającą kąpiel. Nim się spostrzegła, była już 12:45, więc postanowiła się już teleportować. Nienawidziła się spóźniać. Po chwili słychać było cichy trzask, a dziewczyna zniknęła.
Zmaterializowała się przed Dziurawym Kotłem. Z uniesioną głową weszła do środka. Tak jak przypuszczała, Ginny jeszcze nie było. Usiadła na krzesełku przy barze i przywitała się z barmanem Tomem, którego znała od dawna. Zamówiła sobie szklankę wody i czekała na przyjaciółkę. Siedziała tak przez 15 minut. Nagle rudowłosa istotka wpadła jak burza przez drzwi. Była zdyszana, włosy miała roztrzepana. Podbiegła do Hermiony, po czym przytuliła ją z całych sił.
- Mionka! Strasznie przepraszam, że się spóźniłam, ale jeszcze nie do końca ogarnęłam teleportację. Pojawiłam się niezły kawałek stąd. - powiedziała na jednym wydechu, cały czas ściskając szatynkę.
- Nic się nie stało Ginn. Spóźniłaś się tylko minutkę. To ja przyszłam wcześniej. Teraz możesz już mnie puścić, bo tracę czucie - zaśmiała się Hermiona. Wypuściły się z uścisku i ramie w ramie poszły na zaplecze. Starsza dziewczyna trzy razy zastukała różdżką w jedną z cegieł ściany, która już po chwili ich oczom ukazały się kolorowe witryny sklepów.
- To gdzie najpierw idziemy? Może po nowe szaty? - zapytała ruda.
- Pasuje. - Odpowiedziała druga. Ruszyły w stronę sklepu Madame Malkin. Tam zawsze kupowały stroje. Po drodze wesoło gawędziły, ciesząc się swoją obecnością. Gdy znalazły się na miejscu, przywitała je sprzedawczyni. Była to starsza pani, lekko przygarbiona, zawsze dobrotliwie uśmiechnięta. Dziewczyny poprosiły o Hogwardzkie szaty. Kobieta zmierzyła je, po czym poszła dobrać im szaty. W tym czasie przyjaciółki poszły rozejrzeć się po sklepie. Wisiało tam przede wszystkim dużo sukienek. Jedna szczególnie wpadła jej w oko.
Oczarowana dziewczyna podeszła obejrzeć ją z bliska. Bardzo jej się spodobała.
- Przymierz ją! Bez gadania! Będziesz pięknie w niej wyglądała ! - odezwała się Ginny. Szatynce nie trzeba było dwa razy powtarzać. Chwyciła sukienkę i zniknęła w przymierzalni. Gdy Hermiona wyszła z przebieralni, odwróciła się w stronę dużego lustra stojącego w przedsionku. Kiedy ujrzała samą siebie, uśmiechnęła się. wyglądała cudownie. Rudowłosa stanęła tuż obok niej.
- I jak? - spytała szatynka.
- Ślicznie - Obydwie odwróciły się w trybie natychmiastowym. Te słowa nie zostały wypowiedziane przez Ginny. Zobaczyły Malfoya beztrosko opierającego się o futrynę przymierzalni i delikatnie uśmiechającego się. Tuż za nim stał Blaise Zabini. Pierwsza ocknęła się ruda.
- Malfoy?! Zabini?! Co wy tutaj...?! Czego chcecie podli śmieciożercy?! - zaczęła krzyczeć i wymachiwać rękami. Na te słowa w oczach Draco pojawiły się niebezpieczne ogniki.
- To nam już nie wolno zrobić zakupów do szkoły?
- Ginn, uspokój się! Uspokój się mówię! - Szatynka próbowała ostudzić zapał wiewióry. Złapała ją za ramiona i obróciła w swoją stronę.
- Już w porządku? Oni są okej. Nie musisz się denerwować. - Ginny zrobiła wielkie oczy. Czy właśnie Hermiona Granger, odwieczny wróg Malfoya jak i Zabiniego przyznała, że oni są w porządku? Ślizgoni przypatrywali się tej sytuacji, czekając na jej dalszy rozwój. Zauważyli że młoda Weasley jest bliska wybuchu.
- Hermiona, ty się dobrze czujesz?! Heloooł ! Mówimy o dwóch najgorszych ślizgonach!
- Ginn, ja się z nimi pogodziłam. No, przynajmniej z Draco. Myślę, że ty też mogłabyś zakopać topór wojenny, ale do niczego cię nie zmuszę. - posłała blondynowi przelotne spojrzenie. Ten tylko w uśmiechu ukazał rząd swoich białych zębów. Zirytowana ruda trochę ochłonęła.
- Dobra Herm, płać za sukienkę, bo wyglądasz pięknie i wychodzimy stąd. - powiedziała, nie zważając na obecność chłopaków. Hermiona przepraszająco spojrzała na Draco i gdy już zapłaciła za szaty szkolne przygotowane przez sprzedawczynię i sukienkę, wyszła razem z przyjaciółką. Szły w stronę Esów i Floresów. Na początku nie odzywały się do siebie. Szatynka nie mogąc dłużej znieść ciszy odezwała się.
- Gniewasz się na mnie? - odpowiedziała jej cisza. - Ginn, nie obrażaj się na mnie za to, że chcę pogodzić się z wrogami. Wojna się skończyła. A Malfoy się zmienił. Nie można żyć przeszłością. Z resztą Harry też się z nim pogodził.
- Dobra, nie gniewam się. Ale uważaj na niego. Nie wiadomo co ukrywa pod tą swoją tlenioną czupryną. - Obydwie zaśmiały się na te słowa. Przytuliły się i poszły na dalsze zakupy. Tak zleciała im reszta dnia. Nie natknęły się już na ślizgonów. Około godziny osiemnastej rozeszły się do domów.
Zmęczona dziewczyna jednym machnięciem różdżki zapakowała wszystkie potrzebne rzeczy do kufra, po czym udała się pod prysznic. Umyła się, przebrała w piżamę i rzuciła się do łóżka. Oddała się w objęcia Morfeusza.
Dziewczyna wstała dosyć późno. Przeciągnęła się jak kotka i wygramoliła z łóżka. Zjadła śniadanie i ubrała się. Gotowa do wyjścia na peron, stwierdziła, że ma jeszcze dwadzieścia minut do odjazdu. Złapała rączkę kufra i teleportowała się.
Znalazła się przed wejściem na dworzec. Szybko doszła do ściany, która prowadziła na peron 9 i 3/4. Przeszła przez nią, a jej oczom ukazała się czerwona lokomotywa ekspresu, a za nią wiele wagonów przeznaczonych dla uczniów. Próbowała doszukać w zebranym już tłumie Harry'ego i Ginny. Nie znalazła ich, więc poszła do pociągu, zająć przedział. Znalazła sobie miejsce i wrzuciła bagaż na półkę. Spojrzała przez okno. Zobaczyła uczniów żegnających się z rodzicami.No właśnie, z rodzicami. Hermionie zrobiło się trochę smutno. Ją też rodzice zawsze odprowadzali na peron. Teraz nie ma do kogo wychylać się przez okno pociągu. Było, minęło. Jej opiekunowie żyją sobie w Australii, bez świadomości, że mają córkę.
Z rozmyślań wyrwał ją dźwięk otwieranych drzwi przedziału. Odwróciła wzrok w tamtą stronę i zobaczyła Harry'ego, Ginny, Neville'a i Lunę. Wszyscy byli uśmiechnięci od ucha do ucha. Szatyna za długo się na nich nie popatrzyła, bo widok ograniczyła jej ruda czupryna. To Ginn wtuliła się w nią, pozbawiając ją tchu.
- Hermiii! Tak się stęskniłam!
- Ginn, widziałyśmy się wczoraj! Też tęskniłam. - zaśmiała się.
- Ehem, Ginny, też chcielibyśmy przywitać się z Hermioną. - Ruda wymieniła się z Wybrańcem. Teraz brązowooka gryfonka tuliła się do swojego najlepszego przyjaciela. Wszyscy ściskali się jeszcze przez chwilę, uśmiechy nie schodziły im z twarzy. Rozsiedli się wygodnie i rozmawiali.
Po kilku dobrych godzinach wszyscy postanowili przebrać się w tradycyjne, czarne szaty. Hermiona poszła pierwsza. Szła korytarzem, gdy pociągiem mocno szarpnęło. Dziewczyna straciła równowagę i uderzyła głową o podłogę. Poczuła strużkę krwi ściekającą jej po skroni. Potem była tylko ciemność.
Jej głowę rozsadzał ból. Nie wiedziała co się dzieje. Powoli otworzyła oczy. Światło jeszcze bardziej spotęgowało ból. Blask lamp oślepił ją na tyle mocno, że nie zauważyła gdzie się znajduje, a znajduje się w nietypowym miejscu. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że leży na kolanach Malfoya. W jednym momencie wyprostowała się na siedzeniu jak strzała. Nie było to dobre posunięcie, jej głowa jeszcze wyraźniej dała o sobie znać. Mimo bólu wstała i zaczęła krzyczeć.
- Draco?! Co ty tutaj robisz!?
- Hmmm... Niech pomyślę, może znów ratuję cię z opresji? - Złapał się za podbródek, robiąc przy tym pozę myśliciela.
- Co?! Jakich znowu opresji?!
- Jak dla mnie przywalenie głową o podłogę jest niecodziennym zjawiskiem, może dla ciebie to codzienność. Przyniosłem cię tu, usadziłem, a ty bezczelnie wpakowałaś mi się na kolana. Odnoszę wrażenie, że zamiast się na mnie wydzierać, powinnaś mi podziękować. - powiedział ze swoim firmowym, chytrym uśmieszkiem. Dziewczyna spłonęła rumieńcem. Zdała sobie sprawę, że faktycznie bez potrzeby się na nim wyżywa. Pomógł jej. Znowu. Do tego jeszcze okazało się, że na nim spała. Ooo...To musi zostać tajemnicą - pomyślała. Zrezygnowana opadła na siedzenie naprzeciwko chłopaka.
- Dziękuję - westchnęła.
- No, od razu lepiej. Jak się spało? - Zapytał i sugestywnie poruszył brwiami. Gryfonka nie od razu ogarnęła o co chodzi blondynowi. Po chwili doznała oświecenia. Przecież przez dłuższy czas leżała na jego kolanach.
- Aaaa...tak, świetnie - odrzekła i słodko się uśmiechnęła na co on zaśmiał się. - Jak długo tutaj byłam?- zapytała już poważnie.
- No właśnie, radzę ci wracać i się przebrać. Za chwilę wysiadamy. - Dziewczyna zerwała się z kanapy i wybiegła z przedziału, uprzednio rzucając przez ramię " cześć i dzięki" . Blondyn tylko pokręcił głową śmiejąc się cicho i ruszył do swoich.
Hermiona prędko się przebrała i wpadła do swojego przedziału. Powitali ją wyraźnie zmartwieni przyjaciele.
- Hermi, gdzie ty byłaś?! Ginny tu wychodziła z siebie! Zresztą jak my wszyscy! - Ochrzanił ją Harry po czym przytulił ją. Bardzo się o nią martwił. Była dla niego jak najukochańsza siostra. - Co ci się stało w głowę? - Zapytał gdy zauważył opatrunek na jej skroni. Zdezorientowana dziewczyna dotknęła swojej głowy. Faktycznie był tam plaster. Wcześniej go nie zauważyła.
- Przewróciłam się. Nic strasznego. - odpowiedziała, po czym spuściła głowę.
- Bardzo śmieszne, a teraz mów co naprawdę się stało. Wiesz, że nie odpuścimy. - dodała Ginny.
- Yhh.. Przewróciłam się, straciłam przytomność i Draco się mną zaopiekował - ostatnie słowa powiedziała prawie szeptem, lecz i tak wszyscy ją dosłyszeli. Nikt nic nie powiedział. Wszyscy wiedzieli, że Harry i Hermiona pogodzili się z Malfoy'em.
- Ważne, że nic poważnego się nie stało. - powiedziała Luna, po czym schowała się za swoją gazetą. Resztę drogi spędzili na rozmowie.
W końcu dotarli na stację w Hogsmeade. Tam przesiedli się do powozów ciągniętych przez testrale. Po wojnie widzieli je już chyba wszyscy. Nim się obejrzeli, siedzieli już przy swoich stołach w Wielkiej Sali. Gdy zakończyła się ceremonia przydziału głos zabrała profesor McGonagall, obecna dyrektorka.
- Witam wszystkich serdecznie! Na początku chciałabym zapoznać was z nową nauczycielką Obrony Przed Czarną Magią, panią Amelią Lightstar. - Młoda kobieta o jasnych blond włosach wstała od stołu nauczycielskiego i z uśmiechem kiwnęła głową. Uczniowie przywitali ją gromkimi brawami. - Dziękuję, pani Amelio. Stanowisko nauczyciela Eliksirów zajmie profesor Slughorn. To wszystko w sprawie nauczycieli. Przejdźmy do sprawy prefektów naczelnych. Rada pedagogiczna stwierdziła, że potrzebne są pewne zmiany. Podjęliśmy decyzję, że co roku z dwóch domów wybierane będą po dwie osoby, które obejmą to stanowisko. W tym roku będą to : panna Hermiona Granger i pan Harry Potter z Gryffindoru oraz pan Draco Malfoy i panna Pansy Parkinson ze Slytherinu. Proszę aby wymienieni zostali chwilę po uczcie. Teraz dziękuję za wysłuchanie, zajadajcie! - skończyła, a na stołach pojawiły się rozmaite potrawy. Hermiona nawet nie zwróciła na nie uwagi. Odwróciła się do Harry'ego.
- Czemu mi nie powiedziałeś? - spojrzała na niego z naganą w oczach, lecz mimo wszystko uśmiechała się.
- Taka mała niespodzianka. - posłał jej piękny uśmiech i zabrał się za jedzenie. Gryfonka poszła w jego ślady.
Po skończonym posiłku, tak jak kazała profesor McGonnagal, Harry, Hermiona, Draco i Pansy zostali w sali. Podeszli do profesorki.
- Dobry wieczór pani dyrektor. Co chciała nam pani przekazać? - zaczęła brązowowłosa.
- Witajcie. Będąc prefektami naczelnymi macie wiele przywilejów ale i obowiązków. Możecie dodawać i odejmować punkty innym, ale róbcie to z głową. Zamieszkacie w prywatnych dormitoriach, z których będziecie mogli dostać się do Pokojów Wspólnych waszych domów. W czwórkę będziecie mieć dodatkowy salon. Możecie korzystać też z Łazienki Prefektów. Macie pozwolenie na wychodzenie z dormitoriów w czasie ciszy nocnej, oraz na wyjścia do Hogsmeade w dowolnym terminie. Waszym obowiązkiem będzie conocne patrolowanie korytarzy, pilnowanie uczniów w czasie szlabanów oraz wykonywanie dodatkowych poleceń nauczycieli. Rozpiskę patroli dam wam jutro, razem z planem zajęć. Teraz proszę za mną. Pokażę wam Pokój Wspólny Prefektów. - Ruszyli na drugie piętro i stanęli przed obrazem przedstawiającym lwa i węża. - Aby dostać się do pokoju musicie pogłaskać zwierze z godła waszego domu i wypowiedzieć hasło " Lojalność" - profesor McGonnagal pogłaskała lwa i wypowiedziała hasło. Obraz odsunął się, a ich oczom ukazało się duże pomieszczenie w kolorach Slytherinu i Gryffindoru. Był tam kominek, trzy kanapy, stolik, mały barek. W głębi pokoju były schody prowadzące do dormitoriów. Dyrektorka pożegnała się i zostawiła ich samych. Hermiona bez słowa ruszyła do swojego pokoju. Był urządzony bardzo przytulnie, królowała tam czerwona i złota barwa. Dziewczyna była bardzo zmęczona podróżą, do tego dalej odczuwała ból głowy, więc bez zastanowienia poszła się umyć, przebrała się w piżamę, położyła do łóżka i już po chwili spała twardym snem.
Z rozmyślań wyrwał ją dźwięk otwieranych drzwi przedziału. Odwróciła wzrok w tamtą stronę i zobaczyła Harry'ego, Ginny, Neville'a i Lunę. Wszyscy byli uśmiechnięci od ucha do ucha. Szatyna za długo się na nich nie popatrzyła, bo widok ograniczyła jej ruda czupryna. To Ginn wtuliła się w nią, pozbawiając ją tchu.
- Hermiii! Tak się stęskniłam!
- Ginn, widziałyśmy się wczoraj! Też tęskniłam. - zaśmiała się.
- Ehem, Ginny, też chcielibyśmy przywitać się z Hermioną. - Ruda wymieniła się z Wybrańcem. Teraz brązowooka gryfonka tuliła się do swojego najlepszego przyjaciela. Wszyscy ściskali się jeszcze przez chwilę, uśmiechy nie schodziły im z twarzy. Rozsiedli się wygodnie i rozmawiali.
Po kilku dobrych godzinach wszyscy postanowili przebrać się w tradycyjne, czarne szaty. Hermiona poszła pierwsza. Szła korytarzem, gdy pociągiem mocno szarpnęło. Dziewczyna straciła równowagę i uderzyła głową o podłogę. Poczuła strużkę krwi ściekającą jej po skroni. Potem była tylko ciemność.
Jej głowę rozsadzał ból. Nie wiedziała co się dzieje. Powoli otworzyła oczy. Światło jeszcze bardziej spotęgowało ból. Blask lamp oślepił ją na tyle mocno, że nie zauważyła gdzie się znajduje, a znajduje się w nietypowym miejscu. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że leży na kolanach Malfoya. W jednym momencie wyprostowała się na siedzeniu jak strzała. Nie było to dobre posunięcie, jej głowa jeszcze wyraźniej dała o sobie znać. Mimo bólu wstała i zaczęła krzyczeć.
- Draco?! Co ty tutaj robisz!?
- Hmmm... Niech pomyślę, może znów ratuję cię z opresji? - Złapał się za podbródek, robiąc przy tym pozę myśliciela.
- Co?! Jakich znowu opresji?!
- Jak dla mnie przywalenie głową o podłogę jest niecodziennym zjawiskiem, może dla ciebie to codzienność. Przyniosłem cię tu, usadziłem, a ty bezczelnie wpakowałaś mi się na kolana. Odnoszę wrażenie, że zamiast się na mnie wydzierać, powinnaś mi podziękować. - powiedział ze swoim firmowym, chytrym uśmieszkiem. Dziewczyna spłonęła rumieńcem. Zdała sobie sprawę, że faktycznie bez potrzeby się na nim wyżywa. Pomógł jej. Znowu. Do tego jeszcze okazało się, że na nim spała. Ooo...To musi zostać tajemnicą - pomyślała. Zrezygnowana opadła na siedzenie naprzeciwko chłopaka.
- Dziękuję - westchnęła.
- No, od razu lepiej. Jak się spało? - Zapytał i sugestywnie poruszył brwiami. Gryfonka nie od razu ogarnęła o co chodzi blondynowi. Po chwili doznała oświecenia. Przecież przez dłuższy czas leżała na jego kolanach.
- Aaaa...tak, świetnie - odrzekła i słodko się uśmiechnęła na co on zaśmiał się. - Jak długo tutaj byłam?- zapytała już poważnie.
- No właśnie, radzę ci wracać i się przebrać. Za chwilę wysiadamy. - Dziewczyna zerwała się z kanapy i wybiegła z przedziału, uprzednio rzucając przez ramię " cześć i dzięki" . Blondyn tylko pokręcił głową śmiejąc się cicho i ruszył do swoich.
Hermiona prędko się przebrała i wpadła do swojego przedziału. Powitali ją wyraźnie zmartwieni przyjaciele.
- Hermi, gdzie ty byłaś?! Ginny tu wychodziła z siebie! Zresztą jak my wszyscy! - Ochrzanił ją Harry po czym przytulił ją. Bardzo się o nią martwił. Była dla niego jak najukochańsza siostra. - Co ci się stało w głowę? - Zapytał gdy zauważył opatrunek na jej skroni. Zdezorientowana dziewczyna dotknęła swojej głowy. Faktycznie był tam plaster. Wcześniej go nie zauważyła.
- Przewróciłam się. Nic strasznego. - odpowiedziała, po czym spuściła głowę.
- Bardzo śmieszne, a teraz mów co naprawdę się stało. Wiesz, że nie odpuścimy. - dodała Ginny.
- Yhh.. Przewróciłam się, straciłam przytomność i Draco się mną zaopiekował - ostatnie słowa powiedziała prawie szeptem, lecz i tak wszyscy ją dosłyszeli. Nikt nic nie powiedział. Wszyscy wiedzieli, że Harry i Hermiona pogodzili się z Malfoy'em.
- Ważne, że nic poważnego się nie stało. - powiedziała Luna, po czym schowała się za swoją gazetą. Resztę drogi spędzili na rozmowie.
W końcu dotarli na stację w Hogsmeade. Tam przesiedli się do powozów ciągniętych przez testrale. Po wojnie widzieli je już chyba wszyscy. Nim się obejrzeli, siedzieli już przy swoich stołach w Wielkiej Sali. Gdy zakończyła się ceremonia przydziału głos zabrała profesor McGonagall, obecna dyrektorka.
- Witam wszystkich serdecznie! Na początku chciałabym zapoznać was z nową nauczycielką Obrony Przed Czarną Magią, panią Amelią Lightstar. - Młoda kobieta o jasnych blond włosach wstała od stołu nauczycielskiego i z uśmiechem kiwnęła głową. Uczniowie przywitali ją gromkimi brawami. - Dziękuję, pani Amelio. Stanowisko nauczyciela Eliksirów zajmie profesor Slughorn. To wszystko w sprawie nauczycieli. Przejdźmy do sprawy prefektów naczelnych. Rada pedagogiczna stwierdziła, że potrzebne są pewne zmiany. Podjęliśmy decyzję, że co roku z dwóch domów wybierane będą po dwie osoby, które obejmą to stanowisko. W tym roku będą to : panna Hermiona Granger i pan Harry Potter z Gryffindoru oraz pan Draco Malfoy i panna Pansy Parkinson ze Slytherinu. Proszę aby wymienieni zostali chwilę po uczcie. Teraz dziękuję za wysłuchanie, zajadajcie! - skończyła, a na stołach pojawiły się rozmaite potrawy. Hermiona nawet nie zwróciła na nie uwagi. Odwróciła się do Harry'ego.
- Czemu mi nie powiedziałeś? - spojrzała na niego z naganą w oczach, lecz mimo wszystko uśmiechała się.
- Taka mała niespodzianka. - posłał jej piękny uśmiech i zabrał się za jedzenie. Gryfonka poszła w jego ślady.
Po skończonym posiłku, tak jak kazała profesor McGonnagal, Harry, Hermiona, Draco i Pansy zostali w sali. Podeszli do profesorki.
- Dobry wieczór pani dyrektor. Co chciała nam pani przekazać? - zaczęła brązowowłosa.
- Witajcie. Będąc prefektami naczelnymi macie wiele przywilejów ale i obowiązków. Możecie dodawać i odejmować punkty innym, ale róbcie to z głową. Zamieszkacie w prywatnych dormitoriach, z których będziecie mogli dostać się do Pokojów Wspólnych waszych domów. W czwórkę będziecie mieć dodatkowy salon. Możecie korzystać też z Łazienki Prefektów. Macie pozwolenie na wychodzenie z dormitoriów w czasie ciszy nocnej, oraz na wyjścia do Hogsmeade w dowolnym terminie. Waszym obowiązkiem będzie conocne patrolowanie korytarzy, pilnowanie uczniów w czasie szlabanów oraz wykonywanie dodatkowych poleceń nauczycieli. Rozpiskę patroli dam wam jutro, razem z planem zajęć. Teraz proszę za mną. Pokażę wam Pokój Wspólny Prefektów. - Ruszyli na drugie piętro i stanęli przed obrazem przedstawiającym lwa i węża. - Aby dostać się do pokoju musicie pogłaskać zwierze z godła waszego domu i wypowiedzieć hasło " Lojalność" - profesor McGonnagal pogłaskała lwa i wypowiedziała hasło. Obraz odsunął się, a ich oczom ukazało się duże pomieszczenie w kolorach Slytherinu i Gryffindoru. Był tam kominek, trzy kanapy, stolik, mały barek. W głębi pokoju były schody prowadzące do dormitoriów. Dyrektorka pożegnała się i zostawiła ich samych. Hermiona bez słowa ruszyła do swojego pokoju. Był urządzony bardzo przytulnie, królowała tam czerwona i złota barwa. Dziewczyna była bardzo zmęczona podróżą, do tego dalej odczuwała ból głowy, więc bez zastanowienia poszła się umyć, przebrała się w piżamę, położyła do łóżka i już po chwili spała twardym snem.
~~~~***~~~~
Hejka! Jest nowy rozdział, mam nadzieję, że się podoba :)
Za wszelkie błędy przepraszam najmocniej!
Proszę o komentarze! Nawet nie wiecie jak one motywują ;p
Pozdrawiam, Alex ;3
To jest megaextrasuperfajnistyczne!!!!
OdpowiedzUsuń5y masz talent kobieto! :D